Łatwe chrześcijaństwo

łatwe chrześcijanstwoSamuel Waldron

 

„Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” (Mateusza 7:13, 14).

Istnieje szeroki rodzaj chrześcijaństwa, rzekomo ewangeliczny i fundamentalny, lecz celowo na tyle ułatwiony i popularny, by odpowiadał połowicznym, znużonym i nowoczesnym bywalcom kościołów. Będąc wiernym swej misji, rozwinął całą serię nauk, których jedynym konsekwentnym, ogólnym efektem jest wygładzenie szorstkich krawędzi i ostrych kątów prawdziwego chrześcijaństwa. Te nowe doktryny są bardzo popularne i szeroko akceptowane. Dlaczego miałoby być inaczej? Przecież służą one naturalnej awersji człowieka do samozaparcia i wspierają współczesny kult przyjemności.

Jedynie tymi głęboko zakorzenionymi skłonnościami można wytłumaczyć złudzenie, jakoby takie chrześcijaństwo było autentyczne. Jezus ostrzegał przed tym, mówiąc, że prawdziwe chrześcijaństwo będzie trudne i niepopularne („ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują” – Mateusza 7:14), podczas gdy jego imitacja jest łatwa, popularna i wiedzie na potępienie („szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie” – Mateusza 7:13). Czy twoje chrześcijaństwo jest autentyczne? Czy też może jest łatwe, popularne i wiedzie na potępienie? 
 

Podejrzana niekonsekwencja
Jedną z podejrzanych cech obecnego „łatwego chrześcijaństwa” jest jego niekonsekwencja. Na przykład „łatwe chrześcijaństwo” naucza, że to, czy ktoś pozostanie zbawionym zależy wyłącznie od Boga. Chrześcijanie zostaną zbawieni bez względu na to, jak żyją. Tak „łatwe chrześcijaństwo” pojmuje „wieczne bezpieczeństwo”. Lecz gdy chodzi o dostąpienie zbawienia, to już całkiem inna historia. Łatwe chrześcijaństwo powiada, że dostąpienie zbawienia zależy wyłącznie od nas. To my musimy podjąć decyzję za Chrystusem. Wszystko zależy od naszej wolnej woli.

Jest rzeczą oczywistą, że takie podejście do zbawienia jest beznadziejnie niekonsekwentne, z wyjątkiem jednego aspektu. Ono konsekwentnie czyni chrześcijaństwo łatwym. Ludzie pragnący zbawienia mogą je łatwo otrzymać i jeszcze łatwiej zachować. Umożliwia im to „łatwe chrześcijaństwo”, nauczając nielogicznie o „wiecznym bezpieczeństwie” i „zbawieniu dzięki decyzji”.

Czy zastanawiałeś się kiedyś nad tym, że skoro ludzie mogą z wolnej woli dostąpić zbawienia, to mogą też z własnej wolnej woli zdecydować, iż nie pozostaną zbawionymi? Jeśli z wolnej woli weszli, to czy nie mogą też wyjść?

Prawda biblijna wykazuje, że „łatwe chrześcijaństwo” jest w błędzie zarówno co do dostąpienia zbawienia, jak i pozostania zbawionym, ponieważ obie te sprawy zależą głównie od Boga i Jego suwerennej łaski, choć obie wiążą się także z wytężoną aktywnością naszych serc, umysłów i woli. Pan Jezus podkreślił tą równowagę w kwestii dostąpienia zbawienia. „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz” (Jana 6:37). Równowaga jest doskonała. To Ojciec pozwala ludziom przyjść, lecz to oni muszą przyjść i przychodzą. Słowo Boże zachowuje tą równowagę również w kwestii pozostania zbawionym, gdyż Paweł powiada: „Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie”. (Filipian 2:12, 13). Musimy sprawować zbawienie, ale dlatego, że Bóg wykonuje w nas swą wolę i swe dzieło!

Dla unikania „łatwego chrześcijaństwa” i zachowania autentycznego chrześcijaństwa ta równowaga ma krytyczne znaczenie.

 

 Oddaj swój głos!
„Bóg zagłosował na ciebie. Szatan głosował przeciwko tobie. Ty musisz oddać decydujący głos”. Ucząc w ten sposób, ewangeliczni chrześcijanie wzbudzają w ludziach wiarę, że „dostąpienie zbawienia” jest po prostu kwestią podjęcia decyzji za Chrystusem na podstawie własnej woli. Taka nauka jest niezrównoważona i szkodliwa!

Co złego jest w nauce, że „dostąpienie zbawienia” zależy wyłącznie od naszej wolnej woli? Jest ona zła, gdyż popiera ona butne poczucie samowystarczalności grzesznika. Wszystko, co się stanie, zależy od jego krytycznej decyzji za Chrystusem, podjętej z wolnej, niewspomaganej niczym woli. Jakże to mu schlebia i pompuje jego samoocenę! Takie nastawienie stoi w zupełnej sprzeczności z wymaganą reakcją na ewangelię! Biblijna ocena grzesznika nie jest tak pochlebna! Jezus stwierdził: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał” (Jana 6:44). Paweł napisał Efezjanom, że przed działaniem suwerennej łaski ‘umarli przez upadki i grzechy swoje’ (Efezjan 2:1). Umarli nie podejmują decyzji za Chrystusem! Ta nauka biblijna jest ważna, ponieważ nadzieja w Chrystusie jest tylko dla tych, którzy nie pokładają nadziei w sobie.

Jest ona błędna również dlatego, że obniża wymagania ewangelii i zaciemnia fakt, że prawdziwe nawrócenie jest trudne. W myśl tej nauki nawrócenie w krytycznej chwili zależy od niewspomaganej niczym wolnej woli, dlatego wzbudza ona w ludziach przekonanie, jakoby byli sami zdolni do nawrócenia. Biblijna wiara i pokuta są sprowadzone do decyzji za Chrystusem, lecz wymagania wiary i pokuty są czymś więcej niż na to pozwala sama wolna wola. Prawda jest taka, że jedynie Bóg przy pomocy swej potężnej łaski może uzdolnić ludzi do wiary i pokuty (Dzieje 5:31; 2 Tymoteusza 2:25).

Jeśli twoja decyzja za Chrystusem nie wiązała się z wiarą i pokutą udzieloną z wolnej łaski Bożej, nie zadowalaj się nią i nie daj się jej zwieść!

 

Łatwa wiara
Jedną z popularnych nauk „łatwego chrześcijaństwa” jest „łatwa wiara”. Podobnie, jak inne fałszywe nauki, „łatwa wiara” jest wypaczeniem prawdy. Biblia uczy, że Bóg uznaje nas za prawych jedynie na podstawie wiary w Chrystusa; głosił to Marcin Luter, głosiła to Reformacja. Otrzymujemy zbawienie tylko przez wiarę. Kwestia polega na tym: łatwa wiara albo biblijna wiara!

Biblijna wiara domaga się kosztownych i radykalnych zmian w życiu jednostki oraz wywołuje takie zmiany. Jej sednem jest najwyższe oddanie dla Chrystusa. „Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za mną, nie jest mnie godzien” (Mateusza 10:37, 38). Jej syjamską bliźniaczką jest pokuta. „Przynoścież tedy owoce godne pokuty […] A już i siekiera do korzenia drzew przyłożona jest; wszelkie tedy drzewo, które nie przynosi owocu dobrego, bywa wycięte, i w ogień wrzucone” (Mateusza 3:8, 10, BG).
Charakterystyczną cechą pokuty jest to, że jej owocem są dobre uczynki. „Bo jak ciało bez ducha jest martwe, tak i wiara bez uczynków jest martwa” (Jakuba 2:26). „Bo w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz wiara, która jest czynna w miłości” (Galacjan 5:6).

Jeżeli powiedziano ci, że możesz mieć Chrystusa za Zbawiciela, lecz nie jako Pana; jeśli mówiono ci, iż zbawienie jest tak łatwe, jak abecadło; jeżeli zapewniano cię, że chwilowa decyzja może zbawić twą duszę, to znaczy, iż byłeś nauczany „łatwej wiary”. Jeśli myślisz, że taka wiara cię zbawi, to zostałeś zwiedziony!

 

Wolni od prawa
Ten zwrot z popularnej pieśni ewangelicznej jest streszczeniem kolejnej nauki „łatwego chrześcijaństwa”. Pieśń ta została sparodiowana w następujący sposób: „Wolny od prawa! To szczęśliwy stan! Choć pragnę grzeszyć, przebaczenie mam”. To smutne, że w „łatwym chrześcijaństwie” wolność od prawa ściśle odpowiada temu opisowi.

Czy jednak chrześcijanie nie są wolni od prawa? Oczywiście, że są! Są wolni od sądowniczego i ceremonialnego prawa danego Izraelowi. Są także wolni od prawa moralnego rozumianego jako metoda zasłużenia na zbawienie. Dlatego Biblia mówi: „nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rzymian 6:14, BT). Lecz chrześcijanie podlegają prawu moralnemu, objawionemu w Dziesięciu Przykazaniach, jako regule życia. Innymi słowy zachowują prawo jako autorytatywne instrukcje, które Zbawiciel odnosi do ich życia.

Nowy Testament żąda takiego przestrzegania prawa! „Niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie, a ważne jest tylko zachowywanie przykazań Bożych” (1 Koryntian 7:19, BT). „Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? Żadną miarą! Tylko Prawo właściwie ustawiamy” (Rzymian 3:31, BT). „Prawo samo jest bezsprzecznie święte; święte, sprawiedliwe i dobre jest też przykazanie” (Rzymian 7:12, BT).

„Łatwe chrześcijaństwo” oferuje wolność od prawa, ale taka wolność to zniewolenie grzechem! Prawdziwy chrześcijanin mówi: „I chodzić będę na wolności, Bo szukam rozkazów twoich” (Psalm 119:45). 

 

 Wieczne bezpieczeństwo
Nowoczesne „łatwe chrześcijaństwo” – oddane sprawie beztroskiej i niewymagającej wysiłku religii – wynalazło doktrynę wiecznego bezpieczeństwa lub „raz zbawiony, na zawsze zbawiony”. Mając takie ubezpieczenie, każdy, kto wsiadł do „pociągu, którego przeznaczeniem jest chwała”, może odpocząć i ułożyć się do snu. Skoro złożył już swój depozyt w banku zbawienia, to może wydać resztę swych pieniędzy zgodnie ze swym upodobaniem. Jest to fałszywa doktryna! Słowo Boże nigdzie nie naucza, że gdy tylko człowiek narodzi się na nowo, może pofolgować pożądliwościom ciała i być tak świeckim, jak tylko chce, a mimo to być pewnym tego, iż dostanie się do nieba. Wbrew temu Biblia naucza: „Jeśli bowiem według ciała żyjecie, umrzecie” (Rzymian 8:13). Jezus powiedział: „Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną” (Jana 15:6). Apostoł Piotr odnotowuje: „Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się […] Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie” (2 Piotra 2:21, 22).

Czy chrześcijanin nie może mieć pewności, że dostąpi chwały? Oczywiście, że tak! Lecz znajduje ją w doktrynie Reformacji znanej jako „wytrwanie świętych”. Pismo Święte naucza, że wszyscy, którzy raz zostali zbawieni, wytrwają w świętości i zostaną ostatecznie zbawieni. Jest to wielką pociechą dla prawdziwego chrześcijanina, lecz nie dotyczy kogoś, kto pragnie beztroskiego chrześcijaństwa.

Jeżeli budujesz swą nadzieję na decyzji lub przeżyciu z odległej przeszłości, których następstwem nie było nowe życie, prowadzone do chwili obecnej, to twoja dusza nie jest bezpieczna! Nie pozwól, by taka fałszywa pewność cię zniszczyła!
 

 Cieleśni chrześcijanie?
„Teoria cielesnego chrześcijanina” jest kolejną nauką „łatwego chrześcijaństwa”, obliczoną na zmniejszenie presji w życiu przeciętnego bywalcy kościoła. „Wielką” rzeczą w tej nauce jest to, że zmniejsza ona presję w życiu nauczycieli „łatwego chrześcijaństwa”. Kiedyś, gdy „nawróceni” trwali w swym bezbożnym stylu życia lub powracali do niego, nazywano ich obłudnikami lub odstępcami. Teraz nazywani są „cielesnymi chrześcijanami”. Wpływa to na poprawę statystyk ewangelisty i pozwala uniknąć bolesnej oceny jego przesłania i metod. Czym jest „teoria cielesnego chrześcijanina”? Niech jej obrońcy wyjaśnią! „Gdy już zaprosiłeś Chrystusa do swego życia, możesz znowu przejąć kontrolę nad swym życiem. Nowy Testament w 1 Koryntian 2:14-3:3 przedstawia trzy rodzaje ludzi […] Te trzy rodzaje ludzi to ‘człowiek zmysłowy’, ‘człowiek cielesny’ i ‘człowiek duchowy’”. Człowiek cielesny to „chrześcijanin, który zaprosił Chrystusa do swego życia”, ale „nie ufa Bogu” oraz w buncie przeciw zwierzchnictwu Chrystusa „znowu przejął kontrolę nad swym życiem”. Tej teorii naucza się w uwagach marginesowych zamieszczonych w popularnym wydaniu Biblii studyjnej oraz w traktatach słynnej organizacji ewangelizacyjnej. Za przyczyną tej teorii, wielu uważa się za chrześcijan, choć są pod gniewem Bożym. Podobnie, jak fałszywi prorocy, nauczyciele tej teorii wołają: „Pokój! Pokój! Choć nie ma pokoju” (Jeremiasza 6:14 i 8:11).

Nie daj się im oszukać! Badaj Pismo Święte. Cały Nowy Testament świadczy przeciwko tej teorii. Przeczytaj Rzymian 8:1-17, Efezjan 5:3-7, Galacjan 5:19-26. Galacjan 5:24 jest streszczeniem nauki biblijnej: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami”. Jeżeli twoja grzeszna natura nie została ukrzyżowana dzięki łasce Chrystusa, to nie jesteś cielesnym chrześcijaninem. Nie jesteś chrześcijaninem w ogóle, i dopiero musisz nim się stać.

Sednem „teorii cielesnego chrześcijanina” jest pogląd, jakoby człowiek mógł mieć Chrystusa w swym życiu, lecz nie mieć Go na tronie swego życia. Zauważyliśmy już, że cały Nowy Testament przeczy tej niebezpiecznej doktrynie. Co jednak powiedzieć o 1 Koryntian 3:1-4, przytaczanym na jej poparcie? Czy naucza on tej teorii?

Apostoł Paweł był nie tylko natchniony przez Boga, był też bardzo rozsądny – nie chciał przeczyć temu, co zapisał kilka linijek wcześniej. W tym samym liście dał wyraźnie do zrozumienia, co powiedziałby o tej nowoczesnej teorii: „Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa i przez Ducha Boga naszego” (1 Koryntian 6:9-11, BT).

Wszystko, co Paweł mówi w 1 Koryntian 3:1-4 sprowadza się do tego, że chrześcijanie czasami mogą w pewnych sferach swego życia zachowywać się jak nienawróceni, świeccy ludzie; i tak się nieraz zachowują. „Jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie? Albowiem jeśli jeden mówi: Ja jestem Pawłowy, a drugi: Ja Apollosowy, to czyż cieleśni nie jesteście?” (1 Koryntian 3:3, 4).

Jedną rzeczą jest, gdy ktoś sporadycznie postępuje w niektórych sferach jak nienawrócony człowiek. Jednak zupełnie inną rzeczą jest, gdy dominującą charakterystyką czyjegoś życia jest postępowanie jak cielesny człowiek. O takich Biblia mówi, że ich miejscem „będzie jezioro płonące ogniem i siarką” (Objawienie 21:8). Oby Bóg uchronił cię przed pójściem na miejsce, do którego pójdą wszyscy „cieleśni chrześcijanie”.
 

Zdrowie i bogactwo!
Stosunkowo nowym wynalazkiem „łatwego chrześcijaństwa” jest ewangelia zdrowia i bogactwa. Ewangelia ta naucza, że skoro Bóg kocha swe dzieci, to nie jest Jego wolą, by były biedne lub chore. Wszyscy chrześcijanie mogliby być zdrowi i bogaci, gdyby poznali, że tego chce dla nich Bóg oraz gdyby mieli wiarę, by wyznawać Jego obietnice! Niektórzy naprawdę myślą, że mogliby posiąść luksusowy dom z basenem, gdyby tylko wierzyli, że da im to Bóg. Inni są pewni, że ich śmiertelnie chorzy krewni wyzdrowieją, jeśli wyznają to z wiarą.

Oczywiście, często się zdarza, że fałszywa doktryna jest prawdą doprowadzoną do skrajności. W ewangelii zdrowia i bogactwa jest element prawdy. Jest prawdą, że Bóg może uczynić nas zdrowymi i bogatymi w odpowiedzi na nasze modlitwy! Jest też prawdą, że pobożne życie generalnie prowadzi do zdrowia i dobrobytu. Pismo Święte ostrzega przed wieloma grzechami, które nadwątlają zdrowie, jak nieumiarkowane jedzenie i picie alkoholu oraz palenie tytoniu. Owocem Ducha jest opanowanie (Galacjan 5:22). Ktoś, kto jest chrześcijaninem od młodości wygląda o wiele młodziej niż jego koledzy z klasy, z którymi spotkał się na uroczystości 25-lecia ukończenia nauki.

Pismo Święte naucza także o pracowitości oraz o konieczności unikania niemądrego i niegospodarnego korzystania z pieniędzy. Takie zalety prowadzą do dobrobytu. „Ręka pracowitych ubogaca” (Przypowieści 10:4).

Zdrowie i bogactwo są czymś dobrym. Są owocem pobożnego życia. Tak naucza Słowo Boże. Nie naucza ono ewangelii zdrowia i bogactwa. Nie ma ona nic wspólnego z ewangelią Chrystusa, który przestrzegł ludzi, by obliczyli koszty, zanim wezmą swój krzyż, by Go naśladować (Łukasza 14:25-33). Jest sprzeczna z najprostszymi realiami Słowa Bożego.

Chodzi o prześladowania. Jezus powiedział: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości, albowiem ich jest Królestwo Niebios” (Mateusza 5:10).

Prześladowanie często rujnuje zdrowie prawych i niweczy ich bogactwo.

W każdym chrześcijaninie pozostaje grzech. Zdrowie i bogactwo mogą nie leżeć w naszym najlepszym interesie! Czy jesteśmy świętsi od Apostoła Pawła? „Bym się więc […] zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, […] by mnie policzkował […]. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości” (2 Koryntian 12:7-9).

Faktem jest, że wszyscy chrześcijanie umierają. Jakże głupią jest myśl, że wszyscy chrześcijanie, którzy zmarli, nie mieli dość wiary, by uniknąć śmierci! O nie, to wolą Boga jest, by chrześcijanie umierali. Skoro to najgorsze zło jest wolą Bożą, to również może nią być ubóstwo i choroba.

W końcu problemem z ewangelią zdrowia i dobrobytu wyznawaną w „łatwym chrześcijaństwie” jest kwestia odpowiedniego czasu. Po powrocie Chrystusa Bóg pragnie obdarzyć swój bezgrzeszny lud doskonałym zdrowiem i niewyobrażalnym bogactwem. Gdy naucza się, że takie błogosławieństwa są dla chrześcijanina teraźniejszością, skutki tego mogą być okrutne! Taka nauka rozbudza fałszywe nadzieje. Kiedy takie nadzieje zawodzą, wówczas ta nauka dodaje do brzemienia choroby i ubóstwa fałszywe poczucie winy. Mówi się ludziom, że od uzdrowienia lub bogactwa odgradza te osoby ich bezbożna niewiara. Oby Bóg uchronił cię od okrucieństwa tej fałszywej nauki nowoczesnego „łatwego chrześcijaństwa”.

 

Proroctwa i wielki ucisk
Innym znamieniem „łatwego chrześcijaństwa” jest jego fascynacja proroctwami. Inne ważne tematy nie przyciągną tłumów, ale temat proroctw sprawi, że kaplica się zapełni! Faktem jest, że popularny, proroczy scenariusz odpowiada cielesnym skłonnościom wielu tak zwanych chrześcijan. Choć wierzą temu scenariuszowi również poważni chrześcijanie, jest on przeznaczony dla „łatwego chrześcijaństwa”.

Tak się rzeczy mają, gdyż ów scenariusz naucza, że chrześcijanie nie przejdą przez „wielki ucisk”. Biblia naucza, że zanim Chrystus powróci, by wybawić swój lud, tuż przed końcem świata nastanie krótki okres nasilonego bezprawia, przemocy i prześladowań. Okres ten często nazywa się „wielkim uciskiem”. Począwszy od najwcześniejszego okresu historii Kościoła, a skończywszy na połowie XIX wieku, każdy nauczyciel chrześcijański nauczał, że Kościół przejdzie przez „wielki ucisk”. Dla Kościoła nie było to niespodzianką, gdyż przez cały czas wiedział on, że „musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego” (Dzieje 14:22).

Jednakże taka perspektywa była zupełnie nie do przyjęcia dla zwolenników „łatwego chrześcijaństwa”. Dlatego popularną stała się nauka, że Chrystus miałby potajemnie przyjść przed „wielkim uciskiem”, by zabrać Kościół ze świata. Tak „pocieszeni”, ci „chrześcijanie” mogli swobodnie zaspokajać swą ciekawość odnośnie proroctw, wiedząc, że spełnią się one po ich odejściu. Oczywiście taka ciekawość jest co najmniej bezużyteczna, ponieważ z zasady nie ma osobistego zastosowania.

To zdumiewające, że ta nauka stała się tak popularna, mimo, że Biblia nigdzie jej nie potwierdza, lecz w rzeczywistości w najbardziej zrozumiałych słowach naucza czegoś przeciwnego (por. 1 Tesaloniczan 4:13-5:11; 2 Tesaloniczan 1:5-10; 2:1-12; Mateusza 24:29-51; Łukasza 17:22-37). Och, jakże wielka jest zdolność serca to oszukiwania samego siebie! Czy masz taki rodzaj chrześcijaństwa, które wejdzie do Królestwa przez wiele ucisków? Tylko takie chrześcijaństwo cię zbawi! 

 

 Proroctwa i sąd
Wielu zwolenników „łatwego chrześcijaństwa” z zamiłowaniem studiuje proroctwa. Lecz biblijne proroctwa mają niepokojący nawyk – ciągle powracają z tematem nadchodzącego sądu. Słowa: „każdy otrzyma zapłatę według swoich uczynków” często powtarzają się w Biblii. Takie przypomnienia psują całą zabawę wielu bywalcom kościołów, budząc ich niespokojne sumienia!

Na ratunek śpieszy im popularny, proroczy scenariusz, którego naucza się w słynnej Biblii studyjnej. Naucza on, że w planie jest wiele sądów, a nie tylko jeden. Jakąż ulgę sprawia ta teoria takim bywalcom kościołów! Pozwala im ona zagłuszyć swe sumienia na prawdziwą rzeczywistość sądu, za pomocą studiowania liczby tych sądów i rozmieszczenia ich w proroczym scenariuszu. Mało tego, ta teoria zapewnia ich, że kryterium, na podstawie którego określone zostanie ich wieczne przeznaczenie w niebie lub w piekle na pewno nie będą ich uczynki. O nie! Skoro już raz podjęli „decyzję za Chrystusem”, pójdą oni na sąd zarezerwowany tylko dla chrześcijan. Ich uczynki zadecydują jedynie o tym, jak duża będzie ich torba nagród. Jeśli zadowolą się najskromniejszym miejscem w Nowym Jeruzalem, to nie muszą się troszczyć o święte życie lub dobre uczynki.

Ta nauka zaciemnia naukę biblijną na temat sądu i wypacza ją, będąc zagrożeniem dla ludzkich dusz! Jesteśmy sądzeni według naszych uczynków, ponieważ nasze uczynki ukazują nasze charaktery! Człowiek, którego uczynki i charakter są złe, nigdy nie stał się chrześcijaninem! Jezus powiedział: „Zasadźcie drzewo dobre, to i owoc będzie dobry, albo zasadźcie drzewo złe, to i owoc będzie zły: albowiem z owocu poznaje się drzewo. […] A powiadam wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony” (Mateusza 12:33-37). Jest jeden sąd, na którym nasze uczynki rozstrzygną, czy byliśmy autentycznymi chrześcijanami i czy naszym przeznaczeniem będzie niebo albo piekło (Mateusza 25:31-46; Dzieje 17:31; Jana 5:28, 29; Rzymian 2:7-10; 2 Piotra 3:3-13). 

 

 Nie sądźcie!
Jesteśmy tolerancyjnym społeczeństwem. Już nic nas nie razi. Nic oprócz tego, że ktoś nie jest tak tolerancyjny, jak my! Możemy wszystko tolerować, z wyjątkiem osoby, która nie chce czegokolwiek tolerować! Nic dziwnego, że naszym ulubionym wersetem biblijnym jest Mateusza 7:1: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”.

Nowym „grzechem niewybaczalnym” jest „sądzenie”. Jakimże błogosławieństwem jest to „nowe przykazanie” dla „łatwego chrześcijaństwa”. Obłudnicy mogą pysznić się swoim naruszaniem Słowa Bożego, i mimo to bezkarnie paradować jako chrześcijanie. Nikt nie ośmieli się nazwać ich obłudnikami, ponieważ („O zgrozo!”) byłoby to „osądzanie ich”.

Powiedz komukolwiek, że on lub inna osoba czyni zło, a natychmiast zostaniesz skarcony słowami: „Nie sądźcie!”. Czy takie posługiwanie się tym wersetem jest właściwe? Najwyraźniej nie.

Nie może on znaczyć, że chcąc być „kochającymi chrześcijanami” musimy wyzbyć się wszelkiego duchowego rozeznania. Pięć wersetów dalej Jezus mówi: „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie pereł swoich przed wieprze” (Mateusza 7:6). Ten nakaz zakłada, że posłużymy się duchowym rozeznaniem. Kilka wersetów dalej Jezus powiedział: „Strzeżcie się fałszywych proroków […] po owocach poznacie ich” (Mateusza 7:15, 16, 20). Ponownie Jezus żąda od nas duchowego rozeznawania. Zdaniem Jezusa wyciągnięcie wniosku, że ktoś jest fałszywym prorokiem nie jest „osądzaniem”.

Czy chcąc uniknąć „osądzania”, musimy zachować takie oceniające wnioski tylko dla siebie? Stanowczo nie! Mateusza 7:1 nie naucza, że grzeszne jest stawianie czoła złu lub – jeśli to konieczne – publiczne demaskowanie go. Gdyby było inaczej, czy Jezus mógłby powiedzieć: „A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go […]”? Czy Jezus mógłby też powiedzieć dalej: „A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi” (Mateusza 18:15, 17)? Jak apostoł Jezusa, Paweł mógłby stwierdzić: „Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? […] Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie” (1 Koryntian 5:12, 13)?

Mateusza 7:1 nie zabrania nam ani wyrabiania sobie opinii na temat takich obłudników ani wyrażania jej. Jezus wyraził taką opinię właśnie w omawianym wersecie. W Mateusza 7:5 powiedział: „Obłudniku”. Jan Chrzciciel wyraził publicznie swą opinię o faryzeuszach, mówiąc im prosto w oczy: „Plemię żmijowe, kto was ostrzegł przed przyszłym gniewem?” (Mateusza 3:7). Musimy czynić podobnie. Jezus w tym samym rozdziale (Mateusza 7:15, 16, 20) nakazał: „Strzeżcie się fałszywych proroków […] po owocach poznacie ich”.

Nadszedł czas, by chrześcijanie przestali ulegać tej fałszywej interpretacji i zaczęli rozprawiać się z grzechem. „Kto gardzi Prawem, chwali grzesznika, kto strzeże Prawa, jemu przeciwny” (Przysłów 28:4, BT).

Zatem co znaczy tekst z Mateusza 7:1? W tym kontekście Jezus zabrania wyciągania lub wyrażania wniosków na temat bliźnich osobom, które nie dostrzegają swych własnych grzechów lub nie chcą się z nimi rozprawić. Mateusza 7:3-5 brzmi: „A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? […] Obłudniku, wyjmij najpierw belkę z oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata swego”. Jeśli na podstawie Mateusza 7:1 odmawiasz wyrabiania sobie i wyrażania (w razie konieczności) moralnych opinii, to wyznajesz, że nie chcesz dostrzegać swych własnych grzechów ani rozprawiać się z nimi. Odmowa stosowania moralnego rozeznania jest przyznaniem się do moralnego bankructwa! Oby Bóg dodał ci odwagi, byś przestał tolerować grzech u siebie i innych, bo taką tolerancją szkodzisz sobie i innym!

© 2006 Samuel Waldron
Tłumaczenie: Szymon Matusiak

20 responses to “Łatwe chrześcijaństwo

  1. Nie wiem czy dobrze cię rozumiem, ale czy ty uznajesz naukę o utracalności zbawienia?

  2. uznaję nauke o wytrwaniu świętych. Uważam, że prawdziwy chrześcijanin wiare zachowa, jak to mu Bóg nakazał (kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony) i swym wytrwaniem potwierdzi autentycznośc nawrócenia. Jeśli natomiast ktoś owej wiary nie zachowuje, to niezależnie od wszelkich podjętych decyzji pójścia za Jezusem, przyjęcia Jezusa do serca itp. albo ma okres upadku, z którego Bóg go podniesie, albo sam siebie oszukuje, że chrześcijaninem jest.

  3. Podpisuję się obydwoma rękami pod tym tekstem. Co za radość, że taka nauka wciąż jeszcze jest głoszona!

  4. Nie rozumiem – można jaśniej.

    Czy jest jakiś frazes, czy to fragment Słowa Bożego ?
    Jeśli tak to:

    …kto wytrwa do końca… – czego?
    …, ten będzie uratowany… – od czego?

  5. To słowa Jezusa z Mt 10:22 i 24:13 oraz Mk 13;13.

    Kontekst jest różny, sedno jedno: wiarę (w sensie: wierność Jezusowi) trzeba zachować do końca (swoich doczesnych dni). Por. również Mt 10:32-33. Zbawienie/ ratunek we wszystkich tych kontekstach łączy się z dobrem pozyskiwanym przez wiarę w Jezusa, a więc zbawieniem wiecznym od grzechu.

  6. Albo czytamy inne słowo Jezusa (Biblię), albo nie znasz kontekstu i rzucasz cytatami z głowy lub podręcznika.

    Ja widzę, że jest zupełnie inaczej: kontekst jest ten sam i sednem nie jest wiara.

    Mateusza 10:21  I wyda brat brata na śmierć, i ojciec syna, i powstaną dzieci przeciwko rodzicom, i będą je zabijać.
    22  I będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego; ale kto wytrwa do końca, ten będzie zbawion.
    23  A gdy was prześladować będą w tem mieście, uciekajcie do drugiego; bo zaprawdę powiadam wam, że nie obejdziecie miast Izraelskich, aż przyjdzie Syn człowieczy.

    1. Kto będzie uważał, że w imieniu Jezusa i dla Niego należy nienawidzić i zabijać ? I kogo ?
    2. Czy chrześcijanie będą obchodzić miasta Izraelskie czy może ktoś inny ?
    3. Czy ty lub ktoś z Twojego otoczenia to robi ?
    4. Czy jest mowa o wierności Jezusowi ?
    5. Czy jest tu mowa o końcu swoich doczesnych dni, czy może o innym końcu ?

    Mateusza 24:7  Albowiem powstanie naród przeciwko narodowi, i królestwo przeciwko królestwu, i będą głody i mory i trzęsienia ziemi miejscami
    8  (Ale to wszystko jest początkiem boleści.
    9  Tedy was podadzą w udręczenie, i będą was zabijać, i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów dla imienia mego.
    10  A tedy wiele się ich zgorszy, a jedni drugich wydadzą, i jedni drugich nienawidzieć będą.
    11  I wiele fałszywych proroków powstanie, i zwiodą wielu.
    12  A iż się rozmnoży nieprawość, oziębnie miłość wielu.
    13  Ale kto wytrwa aż do końca, ten zbawion będzie.
    14  I będzie kazana ta Ewangielija królestwa po wszystkim świecie, na świadectwo wszystkim narodom. A tedyć przyjdzie koniec.

    6. Kto będzie w nienawiści u wszystkich narodów ? Baptyści ? Jeśli tak to proszę wymienić w jakich ?
    7. Czy wszyscy chrześcijanie na pewno mogą wytrwać (żyć) aż do momentu, kiedy Ewangelia królestwa będzie głoszona po wszystkim świecie ?
    8. Czy oni wszyscy mogli w ogóle dożyć takich czasów ?

    Marka 13:12  I wyda brat brata na śmierć, a ojciec syna; i powstaną dzieci przeciwko rodzicom, i będą je zabijać.
    13  A będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mego; ale kto wytrwa aż do końca, ten będzie zbawion.
    14  Gdy tedy ujrzycie onę obrzydliwość spustoszenia, opowiedzianą od Danijela proroka, stojącą, gdzie stać nie miała, (kto czyta, niechaj uważa,) tedy ci, którzy będą w Judzkiej ziemi, niech uciekają na góry.
    15  A kto będzie na dachu, niech nie zstępuje do domu, ani wchodzi, aby co wziął z domu swego;
    16  A kto będzie na roli, niech się nie wraca nazad, aby wziął szatę swoję.
    17  Lecz biada brzemiennym i piersiami karmiącym w one dni!
    18  Przetoż módlcie się, aby uciekanie wasze nie było w zimie.
    19  Albowiem będą te dni takiem uciśnieniem, jakiego nie było od początku stworzenia, które stworzył Bóg, aż dotąd, ani będzie.
    20  A jeźliby Pan nie skrócił dni onych, nie byłoby żadne ciało zbawione; lecz dla wybranych, które wybrał, skrócił dni onych.

    9. Czy wszyscy chrześcijanie ujrzeli w swoim życiu obrzydliwość spustoszenia opowiedzianą przez Daniela proroka ?
    10. Czemu za każdym razem Jezus nie mówi, że oni mają wierzyć tylko że mają uciekać.
    11. Czy każdy chrześcijanin umierał w zimie, a przy tym uciekał ?
    12. Jakie dni skraca Bóg, aby chrześcijanin mógłby być uratowany ?
    13. Dla wybranych skraca one dni ?

    Nie widzę tu żadnych podstaw, aby tych wersetów używać dla poparcia utracalności zbawienia. A może po prostu nie można go stracić ? Zbawienie to nie rzecz, którą można zgubić.

  7. Witam

    Pozwolę sobie włączyć do tej ciekawej rozmowy. Właściwie to chciałem powiedzieć parę słów Panu ggedeonie.
    Ciekawe Pan rzeczy wyciągnął z Pisma, niestety nie odpowiem na nie, bo nie chcę zabierać chleba Panu Mateuszowi, ale proszę wysłuchać mnie, bo wydaje mi się, że chyba cel Pana pytań jest trochę daleki od celu zrozumienia kontekstu przytaczanych zdań.

    Po pierwsze proszę podać, co to za ciekawe tłumaczenie ma Pan, bo to chyba jakieś bardzo stare. Kto dziś używa słów „mór” albo „tedyć”? Morze zacznijmy kwestię interpretacji od posługiwania się tym samym tekstem, bo inaczej problemy będą się powiększać.
    Spytajmy się morze najpierw, od czego zależne jest zbawienie, aby móc się zastanawiać czy w ogóle można je stracić.

    To, że zbawienie jest zależne od pewnych rzeczy chyba nie podlega dyskusji. Jasne, że nigdy na nie, nie zasłużymy swym ziemskim życiem, bo dostajemy je zupełnie za darmo, ale mimo wszystko konieczne jest spełnienie pewnych warunków.
    Pierwszym z nich jest chrzest jak to jest o tym mowa w Mt 16,16 połączony z wiarą. A ponieważ jak mówi w swoim liście św. Jakub wiara bez uczynków jest martwa, więc i jakieś uczynki też by się przydały. Dalej uznawanie Jezusa za Boga jak to widzimy w Rz 10,9 itd.
    Myślę, że skoro pilnie Pan czyta Biblię to te rzeczy nie są dla Pana nowością, ale podaję je dla przypomnienia tym, co nas czytają.

    Zastanówmy się teraz czy ludzie, którzy z premedytacją odrzucają te warunki, mimo że je znają? Skoro Bóg mówi nam abyśmy robili a, b, c – a my mówimy, że Boże ja Cię kocham, ale „a” nie będę robił, bo mi się nie chce, „b” też jakoś takie dziwne, a „c” to w ogóle zbyt męczące…
    To, co w tedy? Jak Pan myśli?

    Pozdrawiam

  8. Witam ggedeonie,

    1. Nie powiedziałem, że jestem zwolennikiem utracalności zbawienia. Proszę przeczytaj ggedeonie mój wpis. Inaczej nasza dyskuja będzie bezzasadna.

    2. Zbawienie w ogóle nie jest rzeczą moim zdaniem. Jest skutkiem społeczności z Chrystusem. Kazdy, kto w ów związek z Chrystusem przez ufną wiare wszedł, jest zbawiony. Każdy, kto w owej społeczności nie trwa, zbawiony również nie jest.

    W ową społeczność z Chrystusem trzeba przez wiarę wejść (nawrócenie) i w niej wytrwac do końca swoich dni (1Kor 9:27; 10:12; Gal 5:4; 1Kor 15:2; 1Tm 4:1-2; 5:8; Hbr 3:14). Bez wiary bowiem nie można podobac się Bogu (Hebr 11:6). Wierzę przy tym, jak już wspomniałem, że ludzie autentycznie nawróceni/wynbrani, owa wiare zachowają, nie inaczej jednak, jak właśnie faktycznie trwając do końca w zaufaniu Chrystusowi (patrz np. 2Tes 2:13-15: to, że Bóg ich wybrał [w. 13] nie oznacza, że moga leżeć do góry brzuchem, ale przeciwnie: DLATEGO mają trwac niezwruszenie i trzymać się przekazanej nauki (w. 15).

    3. Moim zdaniem oba wskazane przez Ciebie fragmenty uczą o potrzbie wytrwania. Mt 10;21 mówi o ogólnej sytuacji przesladowań. Mówi o tym, że kto wytrwa [przy Chrystusie; w wierze], zbawiony będzie. Nie mówi o tym, ze kto wyrtwa, będzie zbawiony docześnie, bo przecież niektórzy męczennicy przypałcili to życiem. To, że ów fragment ma swój kontekst nie przeczy jego ponadczasowemu przesłaniu. Gdyby tak było, wszystkie prawdy w Biblii odnosiły by się tylko do bezpośrednich odbiorców a nie do nas, bo nie ma w niej np. Listu do chrześcijan w XXI wieku.

    Drugi z frgamentów mówi moim zdaniem zarówno o sytuacji 70 r. (stąd wzmianki o „tym pokoleniu”, które nie przeminie, aż się to stanie) jak i sytuacji tuż przed przyjściem Jezusa Chrystusa, To jednak w żaden sposób nie przeczy zasadzie, która się pojawia w tym kontekście: TRZEBA wytrwac do końca. Nawet wtedy, gdy nie prześladuje nas Antychryst.

    Na koniec, prosiłbym o nie wyrażanie opinii typu: „Albo czytamy inne słowo Jezusa (Biblię), albo nie znasz kontekstu i rzucasz cytatami z głowy lub podręcznika.” Nic nie wnoszą do dyskusji prócz (z mojej strony) niesmaku i smutku, że nie potrafisz rzeczowo dyskutowac bez negatywnych emocji.

    Pozdrawiam!

    mw

  9. Witam konstantynwielki.

    A co, nie czytał pan nigdy „Krzyżaków” Sienkiewicza lub innych polskich bardzo znanych powieści, w których te słowa są na porządku dziennym ?

    Korzystam z Biblii Gdańskiej, która obok Biblii Brzeskiej jest jedyną Biblią w Polsce wierną manuskryptom nieskażonym katolicyzmem, gnostycyzmem itp. wpływom ludzi dla których pewne słowa świadczyły przeciwko temu w co wierzyli.

    Co do Mt.16.16 to Biblia Gdańska w tym wersecie nic nie mówi o chrzcie.

    Jeśli chodzi o wypisane przez pana warunki a, b i c, to nie zgadzam się z żadnym. Proszę mi powiedzieć, czy takie warunki zbawienia są ujęte w wyznaniu wiary baptystów, czy może jest pan wyznawcą innego kościoła?

  10. Witam mateuszw.

    Rzeczywiście to zdanie mogło być gorzkie dla Ciebie. Przepraszam. Postaram się o rzeczową dyskusję.

    <>

    1.Co ma pan na myśli pisząc: trwać w społeczności z Chrystusem ?

    Pozdrawiam

  11. Dziękuję ggedeonie, że chcesz ze mną dalej rozmawiać. Ta rozmowa ubogaca nas dwóch.
    Co do Biblii Gdańskiej to uważam, że akurat jest najgorzej tłumaczoną na naszym rynku, ale to moje osobiste zdanie. Moja znajoma używa Biblii Warszawskiej, ale muszę jej powiedzieć, aby nie czytała tej przepojonej katolicyzmem (czyli heretyckiej?) Biblii.

    Krzyżaków czytałem:) Świetna powieść, choć wg mnie akurat opisy bitew u Sienkiewicza są zbyt tendencyjne, to znaczy, że zbyt staje po stronie Polaków. Niby dobrze, ale jednak preferuję jak ktoś za bardzo nie staje po jednej stronie, no chyba, że to słynny Tolkien. Ale akurat w jego powieściach mamy do czynienia z czystym złem (orki) albo czystym dobrem (elfy i ludzie) dlatego zaangażowanie autora jest zrozumiałe.
    Czytał Pan może Potop? Ja czytałem, ale nie podobał mi się właśnie ze względu na to, że zanim Polacy spotkali się ze Szwedami to już wiedziałem, że i tak wygrają, a nie lubię wiedzieć o czymś zawczasu, bo nie ma emocji podczas czytania. Chyba mnie Pan rozumie? Dlatego właśnie jakoś specjalnie Trylogia mi nie leży, ale obaj chociaż lubimy Krzyżaków, choć Pan nie powiedział tego wprost to jednak mam nadzieję, że tak jest. A czytał Pan może Władcę much? Tam to dopiero jest akcja na końcu.

    Ale wracając do tematu to zgadzam się, że takie różne dziwne słowa padają w Krzyżakach, ale przypominam ze to stylizacja języka z XV wieku, czyli słowa, które Pan podaje nie są w użyciu przynajmniej od kilku dziesięcioleci (może moja babcia takich uzywała). Jak mamy się w takim razie porozumieć? Jeśli ktoś mówi językiem niezrozumiałym nie da się z nim prowadzić dialogu (jest utrudniony).

    Co do podanego przeze mnie cytatu to faktycznie musiałem być nieźle zamyślony, to oczywiście Marek miał być:)

    Nie znam jednak nadal Pana zdania o tym czy zbawienie zależy od spełniania pewnych warunków, które podałem wyżej? To nam pomoże w dialogu.

    Pozdrawiam

  12. Witam ponownie.
    Szkoda, że nie chce pan podać skąd zaczerpnięte jest to wyznanie. O ile wiem to baptyści tak nie wierzą, ale proszę mnie poprawić jeśli się mylę.

    Co do Biblii Gdańskiej to nasze poglądy na temat jej tłumaczenia są dalece odmienne. Proszę o kilka konkretów dlaczego pan tak uważa. I jeszcze jedno. Jaką w takim razie pan preferuje ?

    Żeby zaspokoić pańskie oczekiwania co do warunków otrzymania zbawienia już odpowiadam dlaczego się z żadnym z nich nie zgadzam.

    Na wstępie powiem, że nie opieram swych wierzeń na paru wersetach, a tym bardziej na jednym. Po drugie, jeśli mam w coś wierzyć to musi być to ujęte jasno, bez domyślania. Po trzecie, nawet jeden jasny z pozoru werset może powodować błędne rozumowanie (np. Mat.16:23 – nie dowodzi, że Piotr jest w rzeczywistości diabłem). Prawdziwa nauka musi współgrać z całym Słowem Bożym.

    1 warunek – chrzest.
    Marka 16:16 – Kto uwierzy, a ochrzci się, zbawiony będzie; ale kto nie uwierzy, będzie potępiony.

    Ten werset w żadnym wypadku nie może mówić, że chrzest jest warunkiem zbawienia. Pierwsza jego część owszem może na to wskazywać, ale druga wręcz jemu zaprzecza. Nie mówi: „…, kto nie uwierzy i nie ochrzci się, będzie potępiony”. Wyraźnie brak uwierzenia spowoduje potępienie, a nie brak chrztu. W takim razie dlaczego on występuje w pierwszej części tego wersetu? To jest tak samo jakbym powiedział do swej przyszłej żony:
    – Ta, która mnie poślubi i włoży na mój palec obrączkę, będzie moją żoną.

    Czy to oznacza, że kobieta nie może zostać moją żoną jeśli mi nie włoży obrączki na palec. Mnie jej ślubowanie w zupełności wystarczy. Obrączka w tym nic nie pomaga. Jest tylko symbolem zawarcia małżeństwa.

    Podobnie jest z chrztem. Jest tylko niczym innym jak tylko symbolem zmartwychwstania do nowego życia.

    Równie podobnego symbolu używa Pan Jezus tu:
    J.6:54 – Kto je ciało moje, a pije krew moją, ma żywot wieczny, a ja go wzbudzę w on ostateczny dzień.

    Czy rzeczywiście Pan Jezus dawał warunek dosłownego spożywania Jego ciała ? Myślę, że zgodnie powiemy – NIE. W rzeczywistości chleb jest tylko symbolem Jego ciała, a wino (sok z winogron) symbolem krwi.

    Łuk.22:19 – A wziąwszy chleb i podziękowawszy, łamał i dał im, mówiąc: To jest ciało moje, które się za was daje; to czyńcie na pamiątkę moją. 20 – Także i kielich, gdy było po wieczerzy, mówiąc: Ten kielich jest nowy testament we krwi mojej, która się za was wylewa.

    Takich porównań i symboli Pan Jezus używa wielu.

    Mam nadzieję, że pan nie opiera swego pierwszego warunku na tym jedynym niewyraźnym fragmencie, bo jeśli tak, to dalsza polemika nie ma sensu.

    Żeby się nie rozmydlać myślę, że na razie to wystarczy.

    Pozdrawiam
    życząc owocnych przemyśleń.

  13. Witam Panów,

    1. Masz rację, ggedeonie – na ile znam baptystów (będąc baptystą) tak nie wierzymy. Zwróć uwagę że Pan KonstantynWielki jest katolikiem.

    2. Trwanie w społeczności z Chrystusem to trwanie w zywej, zbawczej wierze, ktora z Nim łączy. ma kilka aspektów:
    – to wyznawanie biblijnych doktryn, do wiary w które skłania nas Duch Chrystusa (1Kor 2:12; 15:2)
    – to poddawanie się działaniu Ducha, który przekonuje nas, że bez Chrystusa jesteśmy poptępieni i tylko moca Jego krwi jesteśmy zbawieni (1Kor 1:23-24)
    – to poleganie w praktyce życia na zasadach wiary; ufność Chrystusowi jako Panu, która przejawia się w bojaźni Bożej, życiu w prawdzie o sobie jako grzeszącym usprawiedliwionym grzeszniku, przez wyznawanie grzechów (Flp 2:12; 1J 1:8-10)
    – to trwanie w modlitwie.

    pozdrawiam!
    mw

  14. Witam Panów

    W ten oto sposób zostałem zdekonspirowany:) chociaż nie zamierzałem się wcale kryć.

    Przyznam się, że od dwóch dni myślę nad tym, co Pan ggedeon napisał i muszę uznać, że zgadzam się z Panem. Mówię tu oczywiście o naszym zbawieniu. Moje teorie nie są oficjalnym (w pełni) stanowiskiem mojego Kościoła, ale moimi prywatnymi problemami, które próbuję dzięki Panów pomocy rozwiązać, aby lepiej znać drogę zbawienia.
    Rzeczywiście chrzest nie jest wymagany do zbawienia, bo inaczej wszystkie nienarodzone dzieci szłyby do piekła. To jest symbol, bardzo ważny, ale będący tylko (albo aż) przypieczętowaniem naszej chęci bycia z Chrystusem.
    Zarówno Pan jak i Pan Mateusz stwierdzili, że wiara to podstawa do wszelkiego rozpatrywania zagadnień zbawienia. Zgadzam się z Panami, jeśli nie ma wiary to nawet nie mamy, o czym mówić.

    Czytając sobie Biblię wpadłem na piękne i znane mi wcześniej słowa z Listu do Koryntian (13,2).
    „Gdybym też miał dar prorokowania
    i znał wszystkie tajemnice,
    i posiadał wszelką wiedzę,
    i wszelką wiarę, tak iżbym góry przenosił.
    a miłości bym nie miał,
    byłbym niczym.”
    Ciekawa kwestia się pojawia, bo Paweł daje nam do zrozumienia, że wiara jest oczywiście pkt wyjścia do wszelkiego rozpatrywania spraw wieczności, ale okazuje się, że jest niewystarczająca.
    Mamy wiec już coraz warunków, które (chyba) musimy spełniać, aby móc osiągnąć zbawienie. Jakie jest Pana zdanie Panie ggedeonie?

    Co do Biblii Gdańskiej to już sam język, o którym pisałem wyżej powoduje, że jest dla mnie nieczytelna. W kwestiach, w których decyduje czasem jeden przecinek (adwentyści) język musi być czysty, klarowny i dla wszystkich zrozumiały. Nie powiedział Pan, co sądzi o Biblii Warszawskiej, bo większość moich znajomych protestanckich ją stosuje i jakoś nikt nie zauważył, aby była heretycka(?), gnostycka czy nie daj Boże katolicka. Ja preferuję Wulgatę (choć łacinę znam słabo) i tysiąclatkę (V wyd.) inne mi jakoś nie leżą ze względu też na brak (albo słabe) przypisy, szczególnie te dotyczące sfery historycznej (jestem historykiem).

    Pozdrawiam i dziękuję za słowa, które mnie ubogaciły.

  15. Witam ponownie.

    Cieszę się, że chrzest mamy za sobą. Na dokładkę mogę zacytować inny fragment (których ogólnie jest wiele), który ukazuje brak mocy sprawczej wobec chrztu.

    Dz.10:43 – Temu wszyscy prorocy świadectwo wydają, iż przez imię jego odpuszczenie grzechów weźmie każdy, co w niego wierzy. 44 – A gdy jeszcze Piotr mówił te słowa, przypadł Duch Święty na wszystkie słuchające tych słów. 45 – I zdumieli się oni, którzy byli z obrzezania wierzący, którzy byli z Piotrem przyszli, że i na pogany dar Ducha Świętego jest wylany. 46 – Albowiem słyszeli je mówiące językami rozlicznymi i wielbiące Boga. Tedy odpowiedział Piotr: 47 – Izali kto może zabronić wody, żeby ci nie byli pochrzczeni, którzy wzięli Ducha Świętego jako i my? 48 – I rozkazał je pochrzcić w imieniu Pańskiem.

    Jak widzimy, obecni tam słuchający otrzymali Ducha Św. bez chrztu. A następnie zrobiono to dla dania świadectwa o otrzymaniu daru zbawienia.

    2 warunek:
    Cyt.: „A ponieważ jak mówi w swoim liście św. Jakub wiara bez uczynków jest martwa, więc i jakieś uczynki też by się przydały”

    Czy rzeczywiście uczynki do wiary są potrzebne ? Czy rzeczywiście sama wiara nie wystarczy ? Spójrzmy na to według zasad jakie ja przyjąłem.

    Czy jest jakiś inny list, który by mówił o martwej wierze ? Czy jest jakiś inny fragment mówiący wyraźnie o tym, że uczynki są potrzebne aby być zbawionym lub aby zbawienie utrzymywać w swej mocy, aby go nie stracić ? Ja odpowiem: NIE MA, choć jest kilka niewyraźnych, trudnych do zrozumienia wersetów. Ale to dalsza kwestia.

    Zatrzymajmy się na liście Jakuba. Skoro mówi o tym tylko Jakub to co ma na myśli ? Mówi:
    Jakuba 2:14 – Cóż pomoże, bracia moi! jeźliby kto rzekł, iż ma wiarę, a uczynków by nie miał? izali go ona wiara może zbawić? 15 – A gdyby brat albo siostra byli nieodziani i schodziłoby im na powszedniej żywności, 16 – I rzekłby im kto z was: Idźcie w pokoju, ugrzejcie się i najedzcie się, a nie dalibyście im potrzeb ciału należących, cóż to pomoże? 17 – Także i wiara, nie mali uczynków, martwa jest sama w sobie.

    Jakub pokazuje różnicę między człowiekiem, który mówi, że wierzy ale uczynki w jego życiu nie potwierdzają tego. Gdyby faktycznie przykładowy brat mówił, że widzi problem innego brata w braku odzieży i żywności, a tylko dobrze im życzył i zamknął przed nim drzwi to daje świadectwo temu, że nie mówi tego szczerze.

    Stąd też dalej Jakub pisze:
    Jakuba 2:18 – Ale rzecze kto: Ty masz wiarę, a ja mam uczynki; ukaż mi wiarę twoją bez uczynków twoich, a ja tobie ukażę wiarę moją z uczynków moich.

    Czyli, kiedy patrzymy na człowieka, który mówi że uwierzył, ale nie ma uczynków, dla nas to jeszcze nie jest dowód jego nawrócenia. Ale kiedy widzimy jego zmianę postępowania, śmiało możemy powiedzieć, że ta osoba faktycznie się nawróciła.

    Ale klucz leży gdzieś indziej. Mianowicie, Bóg nie patrzy na to co zewnętrzne, ale na to co jest w sercu. Wobec tego w Jego oczach (nie w naszych) może być osoba, która nie ma uczynków, ale jest zbawiona i może być sytuacja, że ktoś ma uczynki i w oczach Bożych nie jest zbawiona.

    Konkludując: my ludzie potrzebujemy oprócz deklaracji dowodu namacalnego, Bóg tego nie potrzebuje. Stąd łotr wiszący na krzyżu dostał obietnicę bycia w raju, bez jakichkolwiek dobrych uczynków.

    Dlatego też praktyczny list Jakuba ukazuje nam werset:
    Jakuba 2:21 – Abraham, ojciec nasz, izali nie z uczynków usprawiedliwiony jest, gdy ofiarował Izaaka, syna swego, na ołtarzu? 22 – Widzisz, iż wiara spólnie robiła z uczynkami jego, a z uczynków wiara doskonała się stała.

    Ale teoretycznie wygląda to tak:
    Rzymian 4:1 Cóż tedy, rzeczemy, znalazł Abraham, ojciec nasz według ciała?
    2 Bo jeźli Abraham z uczynków jest usprawiedliwiony, ma się czem chlubić, ale nie u Boga.
    3 Albowiem cóż Pismo mówi? Uwierzył Abraham Bogu i przyczytano mu to za sprawiedliwość.

  16. Witam
    Tym razem o Bibliach.

    To ciekawe, że jest pan historykiem, ale nie zna pan historii tłumaczeń Biblii. Być może to nie pana branża i stąd ta nieznajomość. Ale bez uszczypliwości.

    Rzeczywiście ma pan rację, że język jest dość trudny w Biblii Gdańskiej, ale można się do niego przyzwyczaić. Powiem szczerze, gdyby była inna Biblia na rynku polskim, oparta na tych samych manuskryptach co BG (tyle że mająca obecny styl posługiwania się słowem), to chętnie bym z niej korzystał. Niestety nie ma innej oprócz Biblii Brzeskiej, która niestety ma jeszcze bardziej starszy styl niż BG.

    Niestety „protestancki przekład” Biblii Warszawskiej po pierwsze jest najgorszym przekładem w moich oczach, a po drugie niestety opierającym się na tych samych manuskryptach co Biblia Tysiąclecia. I choć nie jestem katolikiem, mając do wyboru BT i BW, wybrałbym BT.

    To nie oznacza, że obydwie Biblie są heretyckie itp., jak pan to ujął, ale gdybym miał do wyboru zjeść obiad składający się z samych ziemniaków lub obok leżący, składający się z ziemniaków, kotleta schabowego, surówki, kompotu i deseru to wybrałbym tą drugą opcję. Biblia Gdańska wygląda z zewnątrz jak starotestamentowy namiot ze skór bobrowych, ale w środku co się znajdowało – Przybytek.

    Aby nie być gołosłowny dam trzy przykłady (na potrzeby wielości dowodów, chętnie podam więcej).

    1. BT: Mat.5.22 – A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi…

    W takim kontekście Pan Jezus gniewający się w świątyni na kupców powinien podlegać sądowi.

    BG: Mat. 5:22 Ale ja wam powiadam: Iż każdy, kto się gniewa na brata swego bez przyczyny, będzie winien sądu…

    Tu mamy warunek „bez przyczyny”, który uwalnia Pana Jezusa od sądu. On miał przyczynę kiedy się gniewał.

    BW ma oczywiście ten sam tekst co BT.

    2. BT: Łuk.4.4 – Odpowiedział mu Jezus: «Napisane jest: Nie samym chlebem żyje człowiek.

    A czym innym ?

    BG: Łuk. 4:4 – Ale Jezus odpowiedział mu, mówiąc: Napisano, iż nie samym chlebem żyć będzie człowiek, ale każdym słowem Bożym.

    BW ma oczywiście tak jak BT.

    3. BT: I J.5.6 – Jezus Chrystus jest tym, który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha, nie tylko w wodzie, lecz w wodzie i we krwi. Duch daje świadectwo, bo Duch jest prawdą. 7 – Trzej bowiem dają świadectwo 9 – Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.

    Dziwnie krótki jest werset 7 i co najmniej dziwacznie brzmi, jakby urwał się.

    BG: 1 Jana 5:6 Tenci jest, który przyszedł przez wodę i krew, Jezus Chrystus, nie w wodzie tylko, ale w wodzie i we krwi; a Duch jest, który świadczy, iż Duch jest prawda.
    7 – Albowiem trzej są, którzy świadczą na niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są. 8 – A trzej są, którzy świadczą na ziemi: Duch i woda, i krew, a ci trzej ku jednemu są.

    A tu mamy 100% werset potwierdzający trójcę i przy okazji Bóstwo Ducha Św. i Pana Jezusa. Niestety wpływ tych, którzy nie wierzyli w trójcę i boskość Pana Jezusa jak widać był znaczny. Niestety BW ma podobny tekst co BT, co jasno pokazuje, że nie może ona uchodzić za Biblię, która powinna zastąpić BG w ruchu protestanckim. Dlatego też wielu konserwatywnych chrześcijan korzysta nadal z przekładu BG, choć sam język jak już napisałem nie jest łatwy, choć zrozumiały.

    Mam nadzieję, że to zachęciło pana do przestudiowania historii tłumaczeń Biblii. Niestety trudno by mi było przedstawić panu moją wiedzę na ten temat na blogu.

    A co do przypisów, to często nie są one warte „garści kłaków”, gdyż interpretacja niektórych wersetów, zdarzeń itp. są naciągane przez tych, którzy dane tłumaczenie wydają.

    PS. : BG takowych nie posiada

    Pozdrawiam gorąco.

  17. Witam Pana ggedeona

    Bardzo dziekuje za ciekawe wypowiedzi. Akurat ostatnio jakos czasu mam malo wiec prosze jeszcze troche poczekac na moje komentarze.
    Prosze jednak aby Pan napisal pare słów dotyczacych kwestii miłości o której wspomniałem.
    Aha, jakiego Kościoła jest Pan członkiem?

    Pozdrawiam

  18. Witam pana konstantynwielki

    Pozostaje ostatni warunek:
    „Dalej uznawanie Jezusa za Boga jak to widzimy w Rz 10,9 itd.”

    Spójrzmy na ten werset”
    Rz.10:9 – Że jeźlibyś usty wyznał Pana Jezusa i uwierzyłbyś w sercu twojem, że go Bóg z martwych wzbudził, zbawiony będziesz.

    Nie bardzo widzę, żeby w tym miejscu cokolwiek miało sugerować, iż uznanie Pana Jezusa za Boga było warunkiem zbawienia. Raczej bym powiedział, że uznanie Jego panowania.

    – czy łotr wiszący na krzyżu wierzył, że obok wiszący to Bóg w ciele ?
    – czy te 3000, a potem 5000, które uwierzyło słowom Piotra naprawdę uwierzyło, że Jezus jest Bogiem ?
    – itd.
    Szczerze powiedziawszy wątpię. Poza tym, jeśli to byłby warunek, to Paweł w swoich listach musiałby to wyraźnie podkreślać.

    Myślę, że lepszym wersetem popierającym ten warunek byłby ten:
    1 Jana 4:15 Ktobykolwiek wyznał, iż Jezus jest Synem Bożym, Bóg w nim mieszka, a on w Bogu.

    Ale nadal nie widzę jasno 100% podyktowanego warunku wiary w boskość Jezusa, chociaż wątpię w zbawienie takich ludzi, którzy tego faktu nie uznają. Ich wyznanie zazwyczaj powiązane jest z innymi błędnymi naukami i to raczej przemawia za brakiem odrodzenia w Bogu.

    Pozdrawiam

    PS. Ja również nie mam zbyt dużo czasu, więc moje komentarze również mają odstępy czasowe.

  19. Witam ponownie

    O zbawieniu w kontekście miłości.

    Po pierwsze, nigdzie w kontekście tych słów Pawła nie ma mowy o samym zbawieniu, o tym że bez miłości nie można być zbawionym lub że miłość jest jego warunkiem.

    Jeśli chodzi o ten tekst Paweł chce aby ludzie w Koryncie (dziś byśmy powiedzieli charyzmatycy) zrozumieli, że nie powinni na siłę zabiegać o dary, wiedzę, nawet wiarę (choć w dłuższym kontekście chodzi o ich udawany dar języków) jeśli nie mają miłości do swych bliskich.

    Po drugie, miłość jest owocem zbawienia (tak samo jak wiara), a dla nas dowodem zbawienia.
    1 Jana 3:10 – Po tym poznać dziatki Boże i dzieci diabelskie. Wszelki, który nie czyni sprawiedliwości, nie jest z Boga, i który nie miłuje brata swego.

    Oczywiście Bóg nie potrzebuje dowodów, bo zna serca ludzi. My jednak potrzebujemy widzialnych dowodów i takim jest obok miłości czynienie sprawiedliwości (ciekawe że nie wiara – prawda? ).

    Po trzecie nawet sama wiara to za mało, aby zostać zbawionym i być dzieckiem Bożym.

    A więc co ???

    Otóż, bycie zbawionym to nie jest otrzymanie jakiejś rzeczy. Nie wystarczy jakaś regułka, czy zażycie jakiegoś eliksiru. Można wiedzieć wszystko co trzeba żeby osiągnąć życie wieczne i do niego nie wejść. Można wierzyć we wszystko o czym mówi Biblia czy sam Pan Jezus, a jednak nie być jego uczniem. Można bardzo miłować ludzi i to też nie zbawi nas.

    Gdy czytamy różne historie nawróceń biblijnych możemy dostrzec, że każde wyglądało inaczej.

    Zbawienie wynika z adopcji jakiej dokonuje sam Bóg wtedy kiedy chce On przyjąć kogoś za swojego syna. I może On robić to na różne sposoby. Np.:

    Dz.16:31 – A oni rzekli: Wierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i dom twój.
    Tu mowa jest tylko o wierze.

    Rzymian 10:13 Każdy bowiem, kto by wzywał imienia Pańskiego, zbawiony będzie.
    Tu nie ma nic o wierze, ale o wzywaniu.

    Dz.11:14- On ci powie słowa, przez które zbawiony będziesz ty i wszystek dom twój. 15 – A gdym ja począł mówić, przypadł Duch Święty na nie, jako i na nas na początku.
    Tym razem wystarczyło, że ktoś począł mówić.

    Dz. 3:19 – Przetoż pokutujcie, a nawróćcie się, aby były zgładzone grzechy wasze.
    A tu pokuta.

    Reasumując. Do zbawienia potrzebna jest postawa człowieka, czyli jego reakcja na to co uczynił Bóg dając swego syna na ofiarę. A ta przejawia się głównie przez wiedzę, pokutę, wiarę i wzywanie.

    P.S.
    Wiara nie jest punktem wyjścia, ale…
    Rz.10:17 – Wiara tedy jest z słuchania, a słuchanie przez słowo Boże.
    …słowo Boże.

    Pozdrawiam

  20. Jest jeszcze jedno zagadnienie, którego autor tego tekstu nie omówił. Jest jednak to zjawisko i nauczanie obecne w Polsce, o czym przekonałem się dyskutując na forach protestanckich ale i na youtube. Logika tego nauczania jest następująca.

    Bóg ma moc wyzwolić cię z wszystkich chorób i jest to jego obietnica, że jeśłi się nawrócisz to będziesz wolny od chorób, zwłaszcza psychicznych, które są określane jako wyłącznie choroby duszy, które wyłącznie może uleczyć Bóg. I teraz, jeśli jako chrzescijanin doświadczasz depresji, czy schizofrenii, czy otępienia lub innego zaburzenia psychiatrycznego to świadczy to o tym, że nie wyznałeś swoich grzechów, nie nawróciłeś się i nie należysz do Chrystusa. Bo gdybyś należał, to Bóg uleczyłby twoją duszę, bo po nawróceniu i nowonarodzeniu człowiek staje się nowym stworzeniem i wszystko stało się w nim nowe. Jeśli więc doświadczasz tych chorób, to znaczy że łudzisz się iż jesteś chrześcijaninem, że prawidziwe nawróciłeś się do Chrystusa i prawdziwie uczyniłeś jego swym panem. Tak na prawdę jesteś bigotem albo udawaczem. I w tym momencie imputuje się, że cierpiący tak na prawdę jest niewierzącym. Nie chce się go we wspólnocie i naciska, przypiera do muru by wyznał swe jakieś grzechy, których być może nie pamięta i aby prawdziwie się nawrócił. Naciska się na niego by wdeptał się w ziemię, uznał się za totalne zero, marność, bo tylko wtedy może dostąpić łaski zbawienia, czego dowodem będzie ustąpienie zaburzeń psychicznych czyli duchowych. Co więcej, zabrania się korzystania z oferty służby zdrowia, bo to choroba duszy, a medycyna czy psychoterapia nie może leczyć duszy i w dodatku pochodzi od szatana i ludzi będących pod władzą szatana.
    Skutkiem tego może być porzucenie wiary przez wierzącego i tak na prawdę wyrzucenie wierzącego poza obręb wspólnoty, zamiast pomoc w niesieniu jego krzyża.

    Dla mnie osobiście taka teologia to kult własnego pomysłu z Kol. 2. Takie przekonanie, że skoro my nie doświadczamy zaburzeń (w swoim mniemaniu, bo ja te zaburzenia u nich widzę), to my jesteśmy tymi prawdziwymi chrześcijanami. To my mamy wiedzę o prawdziwym nawróceniu, a reszcie się tylko wydaje. Według mnie to samolubstwo i zarozumialstwo, brak empatii dla cierpiących, a więc pycha i zamykanie na potrzeby potrzebujących, co w świetle kazania na górze raczej nie „wróży” niczego dobrego w kwestii zbawienia tych „prawdziwie nawróconych”.

Dodaj komentarz